oliwka z kwiatu dziurawca na wosku pszczelim
Dziurawiec – właściwości magiczne przeciw czarom i gusłom. Dziurawiec pojawiał się w słowiańskim życiu już od dnia narodzin. Położnice i znachorki używały go do ochrony przed boginkami (nazywanymi też mamunami lub dziwożonami), które porywały niemowlęta, a w zamian podrzucały tzw. odmieńce. Zioło wieszano nad oknami i
Maść z nagietka 100 ml na wosku pszczelim- atopowe zapalenie skóry łus. Przerób Wymiana wosku na węze pszczelą wielkopolska, dadant, 12zł/kg.
Skrzyp polny zalecany jest w często nawracających infekcjach dróg moczowych, osteoporozie czyli demineralizacji kości tak często występującej u kobiet po wejściu w okres menopauzy, miażdżycy oraz pękaniu naczyń krwionośnych, w chorobach skórnych w szczególności łuszczycy. Pomaga w przypadku problemów z wypadającymi jak i zbyt delikatnymi włosami oraz kruchymi i łamliwymi
Warto jednak zaznaczyć, że do tego typu kuracji polecany jest wyciąg z dziurawca, a nie napar z ziela tej rośliny. Właściwości uspokajające dziurawca mogą też wspierać leczenie nerwic i stanów lękowych. Roślina ta może być wykorzystywana także w celu łagodzenia dolegliwości w okresie menopauzy lub towarzyszących zespołowi
Odstawić na 24 godziny. Następnego dnia podgrzewać w kąpieli wodnej pół godziny, przecedzić. Oliwą nacierać miejsca dotknięte bólem lub zmianami. Kulinarnie można dodawać kropelkę, dwie do potraw dla zaostrzenia smaku. Oliwa z ostrą papryczką pomaga: W nerwobólach spowodowanych uciskiem na nerwy, stresem, stanami zapalnymi
Polnische Frauen Suchen Deutschen Mann Zum Heiraten. W tym roku przygotowuję olej z dziurawca dla siebie i dla przyjaciółki, na potrzeby jej gabinetu masażu. Dziewczyna nie ma czasu na samodzielne zbiory, chociaż parę lat temu nauczyłam ją rozpoznawać świętojańskie ziele. Dziurawiec kwitnie już od połowy czerwca i powinnam zebrać go wcześniej, jednak ciągle przeszkadzały burze. Nie będę przecież zrywać mokrego dziurawca, bo zioła należy zbierać podczas suchej, słonecznej pogody! Wreszcie udało się i przed dwoma tygodniami nazbieraliśmy sporo kwitnącego ziela. Kto nie zdążył zebrać – niech pędzi na śródleśne łąki, rośliny jeszcze kwitną, jeszcze się uda zrobić Twój własny olej z dziurawca. Dziurawiec Zapytasz może – po co mi on i do czego może się przydać w gabinecie masażu? A może zadasz bardziej podstawowe pytanie – gdzie znaleźć dziurawiec i jak go rozpoznać? Znanych jest około 200 gatunków tej rośliny. Dziurawiec występuje w Europie, w niektórych rejonach Azji, w Afryce Północnej i Ameryce Północnej. Rośnie przede wszystkim na glebach suchych, piaszczystych. Najłatwiej znaleźć go na skrajach lasów, na pagórkach, nieużytkach i polach. Nazwa dziurawca wzięła się z jasnych punkcików, które widzi się oglądając pod światło liście tej rośliny. Nie są to jednak otworki, lecz maleńkie zbiorniczki lotnych olejków. Tego typu zbiorniczki znajdują się również na płatkach kwiatów. Znajdujący się w nich olejek nadaje całej roślinie przyjemny, balsamiczny zapach. Spotkać można również inne nazwy zwyczajowe: świętojańskie ziele, ziele świętego Jana, dzwonki Panny Marii, przestrzelon. Olej z dziurawca Dziurawiec wykorzystywano od najdawniejszych czasów w leczeniu. Surowcem leczniczym jest całe kwitnące ziele, jednak żeby wykonać olej z dziurawca, potrzebne będą tylko szczyty pędów z kwiatkami i pączkami. Wiele osób cierpliwie wyskubuje same kwiatki i pączki, aby uzyskać olej najwyższej jakości. Ja miałam jednak bardzo mało czasu, nie mogłam więc pozwolić sobie na medytacje nad dziurawcem. Na szczęście znalazłam i takie zalecenie: “Oleum Hyperici – pół szklanki świeżego lub suchego ziela zalać 200 ml gorącego oleju słonecznikowego lub sojowego (znakomita jest też oliwa); wytrawiać 14 dni; przefiltrować.” Doszłam więc do wniosku, że mogę użyć szczytów pędów wraz z kwiatami, pączkami, młodymi listkami i cienkimi gałązkami. Zwłaszcza że muszę zrobić ponad 5 litrów oleju, więc trochę tych kwiatków musiałabym naskubać. Zeszłego lata zrobiłam tym sposobem niedużą ilość preparatu, sprawdził się doskonale, dlatego w tym roku zamówienie na olej z dziurawca znacznie się zwiększyło. Olej z dziurawca – wykonanie Kwitnące szczyty pędów, a jeszcze lepiej – kwiaty i pączki kwiatowe – rozdrobnij przy pomocy noża i partiami wrzucaj do odpowiednio dużego słoja. Każdą warstwę spryskaj alkoholem 70% (ja robię to przy pomocy takiej buteleczki z atomizerem, na każdą partię kilka pryśnięć), wypełnij luźno całe naczynie, ale nie ubijaj ciasno surowca. Słoik zakręć i pozostaw dziurawiec pod działaniem alkoholu jeszcze przez jakieś 30 minut. Teraz napełnij naczynie wybranym olejem, u mnie to był słonecznikowy nierafinowany. Jeśli wolisz, możesz użyć innego oleju – to zależy od Twoich preferencji. Niektórzy zalecają podgrzać olej i ciepłym/gorącym zalewać surowiec (ja podgrzewam czasem olej do około 70 stopni). Inni podgrzewają słoik w kąpieli wodnej. Ale tak naprawdę wystarczy dodać olej w temperaturze pokojowej i wystawić słój na działanie słońca. Wybrałam tę ostatnią metodę, ponieważ nie chciałam zbytnio podgrzewać dobrej jakości oleju tłoczonego na zimno. Dziurawiec powinien macerować się w oleju przez około 2 tygodnie, dłużej też nie zaszkodzi. Stopniowo nośnik będzie przybierał intensywnie czerwony kolor pod wpływem ciepła i światła słonecznego. Dzieje się tak dlatego, że w dziurawcu znajduje się mieszanka czerwonych barwników, hiperycyny i pseudohiperycyny, które nadają maceratowi piękną koralową barwę. Gotowy czerwony olej przecedź najpierw przez sitko, a następnie przefiltruj przez poczwórnie złożoną gazę. Wlej do butelek z ciemnego szkła i przechowuj z dala od światła. Po upływie dwu dni widać już, że olej przebarwia się na czerwono. Olej z dziurawca – zastosowanie Maceraty olejowe są skuteczne w leczeniu problemów skórnych, trądziku, ropni, na siniaki, do pielęgnacji suchej, pękającej skóry. Dziurawiec dla niektórych osób jest rośliną fotouczulającą, dlatego trzeba wykazać ostrożność przy jego kosmetycznym stosowaniu, na przykład można je ograniczyć do dni mniej słonecznych, jesiennych i zimowych. Olej z dziurawca ma zastosowanie również dla złagodzenia nerwobóli. Wystarczy smarować maceratem olejowym bolące miejsce 2 razy dziennie, również w przypadku tak trudnego schorzenia, jakim jest zapalenie nerwu trójdzielnego. Doskonały przy bólach kręgosłupa i stawów. Macerat olejowy w połączeniu z olejem rycynowym świetnie sprawdzi się w rozluźnieniu mięśni podczas masażu leczniczego. Macerat stosuj na oparzenia I i II stopnia, również poparzenia słoneczne, (w takim przypadku musisz unikać słońca, bo olejek może zostawić plamy na skórze), trudno gojące się rany. Możesz również zastosować kurację wewnętrzną maceratem olejowym. Spowoduje to lepszą przemianę materii. Jeśli nie lubisz połykać oleju, zrób macerat na oleju kokosowym i stosuj do smarowania kanapek. Będzie pomocny przy zaparciach, bólach pęcherzyka i wątroby, zastojach żółci, w profilaktyce kamicy żółciowej, zaburzeniach wydzielania żółci i trawiennych oraz po obfitym posiłku. Prowadzi się badania nad wpływem stosowania dziurawca w terapiach antynowotworowych, przy czym podkreśla się tutaj znaczenie hiperycyny dla powstawania rodników tlenowych, które z kolei niszczą tkankę nowotworową. Olej z dziurawca stosowany doustnie znosi stany znużenia i depresji, poprawia wydajność intelektualną. Przetwory z dziurawca można stosować w zaburzeniach psychowegetatywnych, nastrojach depresyjnych, w lęku i niepokoju nerwowym. Jest wskazany przy zmęczeniu w przebiegu chorób zakaźnych i w okresie rekonwalescencji. Macerat olejowy można zażywać po 1-2 łyżeczki dziennie. Efekty zażywania są widoczne po około 2-3 tygodniach. Olej dziurawcowy obniża dodatkowo poziom cholesterolu i cukru we krwi. Wyciągi z dziurawca mogą pobudzać procesy tworzenia erytrocytów, wzmagają produkcję witaminy D w skórze. Po 14 dniach macerat jest wyraźnie czerwony. Warto samemu zrobić olej dziurawcowy Mam nadzieję, że przekonałam Cię do wykonania maceratu olejowego, chociaż malutkiej porcji – na próbę. Ja wykorzystam olej z dziurawca do wykonania kilku maści i kremów dla skóry z rozmaitymi problemami. Moja przyjaciółka – prawdopodobnie do masażu obolałych pleców swoich pacjentów… Źródła: klik, klik, klik, klik, klik, klik. Warto wypróbować także te przepisy: Dziurawiec na dobry sen i spokojność Piołunówka – na niestrawność i zły humor Nocino – włoski likier z zielonych orzechów PS. Przy okazji nazbierałam piołunu na piołunówkę i kocanki piaskowe. Co zrobię z kocanek? Dowiesz się wkrótce 🙂
Ten post jest częścią postów kosmetycznych na Ziołowym Zakątku. Chcesz wiedzieć więcej o domowych kosmetykach? Zapraszam do lektury mojej książki „Ziołowy Zakątek. Kosmetyki, które zrobisz w domu„ Dzień dobry, Kiedy zaczynałam swoją zabawę z naturalnymi kosmetykami, ciągle, z tyłu głowy miałam pragnienie samodzielnego przygotowania kremu. Wiele naczytałam się o kremach samodzielnie przyrządzonych, bez dodatków konserwatnów czy sztucznych substancji i zawsze wydawało mi się, że ich ukręcenie to jakaś wyższa szkoła jazdy i coś trudnego. Nic bardziej mylnego: jeśli umiecie ukręcić majonez, umiecie ukręcić też krem! Jeśli nie potraficie ukręcić majonezu – cóż, najwyższy czas się nauczyć!:) Pierwszy krem, który robiłam z moją przyjaciółką był to krem z gotowej mieszanki z Biochemii Urody – to była porażka. Natomiast ten, robiony od podstaw, zrobiłam szybko, sprawnie i z przyjemnością!:) Dzisiaj drodzy Państwo, pokażę w jaki sposób przygotować własny krem do twarzy i/lub ciała. Dlaczego się w to bawić? wiemy co nakładamy na twarz nie dodajemy dodatkowych, obciążających składników robimy sobie krem ze składników najwyższej jakości – jeśli dodamy sobie masło shea czy oliwę z oliwek, to najlepszą. Mamy pewność, ze w kremie będą świeże składniki, które działają* i że nie znajdą się one na ostatnim miejscu w składzie. Wiecie, wiele firm pisze „z dodatkiem oleju arganowego” czy „z dodatkiem masła shea”, tymczasem znajdują się tam śladowe ilości tych substancji robimy krem wedle własnych upodobań świetnie się przy tym bawimy! Bardzo chciałabym, żebyście po przeczytaniu tego postu nabrali pewności w kręceniu własnych kremów – postaram się nie tyle podać gotową recepturę (która też będzie!), co pokazać w jaki sposób stworzyć taką podstawową emulsję i jak łatwo ją modyfikować. Kto chętny na kręcenie kremu ze mną? ps. Uwaga! Przepis sam w sobie jest banalnie prosty, kto chce sam przepis – zapraszam na koniec notki. Kto jednak chce zrozumieć dlaczego się robi krem tak a nie inaczej – zapraszam do przeczytania całego postu, będziecie mogli sobie potem dowolnie eksperymetnować:) ps. jeśli podobają się Wam te tematy, zapraszam też do postów o aromaterapii. Jak samodzielnie zrobić krem? Wprowadzenie (cz 1) Miałam (i mam) w podorędziu różne oleje i masła kosmetyczne: jak chociażby masło shea, olej migdałowy, arganowy etc., jednak ich aplikacja na twarz w „surowym” stanie nie należy do najprzyjemniejszych – dość długo się wchłaniają i mogą zostawiać tłusty ślad. Co więcej używanie samych olejków może doprowadzić do przesuszenia skóry (co mi się jakiś czas temu przydażyło, kiedy radośnie dwa razy dziennie smarowałam się czystym olejkiem araganowym). Stąd też pomysł na krem: w takiej formie olejki łatwiej się wchłaniają, nie pozostawiają tłustego filmu i co najfajniejsze: można łączyć składniki o różnych właściwościach! Jak wygląda samodzielnie kręcony krem? Zanim zaczniemy: krem który Wam pokażę powstał wyłącznie ze składników pochodzenia naturalnego. Jest to przede wszystkim krem nawilżający i pielęgnujący, najlepiej nadaje się na noc. Moja cera jest cerą mieszaną (ostatnio raczej w stronę suchej) i krem wchłania się dość szybko – w kilka minut. Wydaje mi się jednak,że byłby zbyt tłusty pod szybki, poranny makijaż. Krem nie zastąpi nam kremu specjalistycznego np. intensywnie przeciwzmarszczkowego czy ochrony przeciwsłonecznej, ale skóra (przynajmniej moja:)) jest po nim super nawilżona, gładka, ładnie napięta. Krem można przygotować z różnych składników, nie trzeba od razu mieć wszystkiego:) Krem który przygotowałam jest to krem tzw, „surowy”, który ma krótką datę przydatności: 3-4 tygodnie, najlepiej jest przechowywać go w lodówce – jeśli krem leciutko się rozwarstwi, jest to zjawisko naturalne i nie wpływa na jego właściwości. Surowe kremy są szczególnie popularne na Zachodzie Europy, gdzie istnieją wyspecjalizowane firmy tworzące właśnie takie kremy na indywidualne zamówienia – oczywiście mają one odpowiednią cenę:) Kremy takie należy przechowywać w chłodnym, ciemnym miejscu (ze względu na to,że oleje mogą się utleniać), najlepiej w lodówce. Można przedłużyć ważność takiego kremu, używając konserwantu – obecnie za kilka złotych można zakupić ekologiczne konserwanty, które przedłużają ważność kremu pełniąc równocześnie funkcje pielęgnacyjne (tutaj kupiłam swój konserwant – ciekawostka: ten konserwant tradycyjnie był uzyskiwany z bakterii które występowały w kimczi: i jak to wszystko się kręci wokół jedzenia:)). Czego potrzebujemy do przygotowania kremu? Krem, który Wam pokażę, składa się z frakcji wodnej oraz frakcji olejowej (możliwe jest także przygotowanie kremu na samych olejach, jednak będzie miał cięższą konsystencję – nie bardzo przepadam za takowymi). Jak wiemy w naturze olej i woda same ze sobą się nie łączą, dlatego potrzebujemy trzeciego składnika: emulgatora, czyli substancji, która sprawi, że olej i woda połączą się ze sobą, tworząc emulsję. Jak to wygląda w praktyce? 1. Frakcja wodna plus gliceryna: Możemy tutaj użyć najzwyklejszej w świecie, miękkiej wody – ja wykorzystałam hydrolat, czyli wodę kwiatową powstałą podczas destylacji olejku aromaterapeutycznego. Wykorzystałam hydrolat bławatkowy o łagodzących właściwościach: można użyć na przykład hydrolatu z róży damasceńskiej, kwiatu pomarańczy, lipy.. możliwości są bardzo duże! Gliceryna nie jest składnikiem koniecznym, jednak dodaje się ją z dwóch powodów: ma właściwości higroskopijne (wiążące wodę), przez co nawilża skórę oraz poprawia właściwości naszego kremu – emulsja jest bardziej gładka i jednolita. Glicerynę tradycyjnie pozyskiwano głównie z tłuszczy zwierzęcych, ale obecnie można kupić pozyskiwaną z roślin, ekologiczną glicerynę, która jest odpowiednia także dla wegetarian. W tym kremie, glicerynę mieszamy razem z wodą lub wybraną przez nas mieszanką kwiatową – oczywiście możecie puścić wodze fantazji i np. zamacerować w wodzie gałązki rozmarynu lub lawendy.. 2. Frakcja tłuszczowa Różne oleje przygotowane na potrzeby kremu – te granulki to wosk pszczeli:) Czyli wszystkie te dobroci, jakie chcemy dodać do naszego kremu!:) Za podstawę polecam jakiś olej, który będzie się dobrze wchłaniał i nie będzie bardzo tłusty: u mnie jest to olej ze słodkich migdałów,który dobrze penetruje skórę i łatwo się whcłania. Pierwsze próby równie dobrze można przeprowadzić na oleju rzepakowym, słonecznikowym czy oliwie z oliwek! (tyle, że będą to kremy „cięższe”). W komercyjnych kosmetykach często występuje tzw. „mineral oil” czyli olej mineralne pozyskiwane przy okazji wydobywania ropy naftowej: teoretycznie nie są to składniki szkodliwe (przynajmniej tak się dowiedziałam na zajęciach z kosmetologii:)), natomiast dlaczego nie dodać do naszego domowego kremu naturalnego oleju, który będzie miał właściwości pielęgnacyjne? Nie musicie kupować wielu olejów i używać dokładnie tych samych co ja – można zacząć od kilku i potem bawić się samemu:) Ja użyłam następujących olejków: olej migdałowy (gorąco polecany – kupiony w osiedlowym sklepie ze zdrową żywnością): mocno nawilżający, lekki olej olej kokosowy/masło kokosowe (polecany również:)) – piękny kokosowy zapach, właściwości pielęgnujące, nawilżający przede wszystkim masło shea – nie mogło go zabraknąć:) Właściwości głęboko nawilżające, pielęgnujące. Użyłam z rozmysłem rafinowanego, o neturalnym zapachu – tutaj znajdziecie wszystko o maśle shea:) w ostatniej chwili dodałam też olej z awokado, łagodzący i natłuszczający – jest to olej bardzo ciężki i ciężko się wchłania, więc nie dajemy go dużo!:) Gdybym miała wybrać tylko dwa składniki, wzięłabym olej migdałowy i masło shea:) 3. Emulgator Czyli coś, co połączy nasze drogocenne olejki z wodą kwiatową. U mnie jest to wosk pszczeli – dodatkowo ma także właściwości pielęgnacyjne. Można użyć zwykłego wosku ze sklepów pszczelarskich albo takiego w granulkach, który można zakupić w sklepach z surowcami kosmetycznymi. Niektóre osoby są uczulone na wosk pszczeli, jednak nie ma się co martwić!:) Można bez problemu kupić gotowe, roślinne i ekologiczne emulgatory:) Ja nie mam problemu z woskiem pszczeli, jest tani i łatwo dostępny – jeśli ktoś go nie toleruje, albo skłania się ku składnikom wegańskim, znajdzie też coś dla siebie:) Dodam tutaj, że wosk pszczeli jest emulgatorem trudnym w tym sensie, że trzeba nabrać troszkę wprawy bo krem może się rozwarstwiać: to sposób tradycyjny i mi osobiście zawsze wychodzi, ale po pierwsze: 1. Musi być całkowicie rozpuszczony (dzieje się to w temperaturze lekko powyżej 60C). Jeśli nie rozpuścicie to krem może Wam nie wyjść. 2. Musicie robić jak majonez: cienkim strumieniem, powoli, dokładnie, długo. OK?:) Wybrałam wosk pszczeli bo jest łatwo dostępny, ale alternatywą są tzw. woski emulgujące (np. wosk NF, biobaza emulgująca, mały dodatek alkoholu cetylowego) i wtedy kremy robią się dużo łatwiej i praktycznie nie rozwarstwiają, ale zasady robienia są troszkę inne (piszę o tym w swojej książce: generalnie zmieniają się proporcje fazy wodnej i olejowej i należy przestrzegać zaleceń producenta danej bazy) To właśnie emulgator sprawia, że olej łączy się z wodą.. 4. Inne dodatki, którymi podkręcamy nasz krem:) Co nam dusza podpowie – można wykorzystać: wspomniany wcześniej konserwant kwas hialuronowy: bardzo łagodna substancja, mocno nawilżająca, ma konsystencję lekkiego żelu i nic wspólnego z wyobrażeniem żrącego kwasu;) witamina E (może być po prostu z kapsułek, przekłutych igiełką) lanolina (jeśli ktoś lubi, pielęgnujący dodatek pozyskiwany z wełny owcy, obecnie praktycznie nie alregizuje) wyciągi: ja mam na przykład wyciąg z zielonej herbaty, ale zapomniałam dodać:) olejki aromatyczne – tutaj uwaga! Wybieramy sprawdzone olejki aromatyczne (tutaj więcej o tym jak wybrać olejek aromatyczny dla siebie) i robimy wcześniej test skórny – olejki moga uczulać! Uwaga numer dwa: nigdy, przenigdy nie dodajemy do kremu (zwłaszcza na twarz) olejków cytrusowych. Widziałam ich dodatek w różnych kosmetycznych recepturach internetowach, jeśli lubicie swoją twarz – nie róbicie tego. Są to olejki fotouczulające, czyli po kontakcie ze słońcem mogą zostać nam na skórze plamy, bardzo trudne do usunięcia. Olejki tak, ale dobrej jakości i z umiarem:) Sprzęt do robienia kremu. Robienie kremu – czynności praktyczne (część druga filmu:)) W przeciwieństwie do serów, nie trzeba dużo. Miseczka, parę pojemniczków, przyda się waga oraz blender. Wydaje mi się,że mikser by wystarczył:) Wszystko czego używamy do robienia kremu powinno być wysterylizowane tj. sparzone gorącą wodą – nie chcemy,żeby krem zepsuł się po paru dniach z powodu zanieczyszczeń, prawda? Składniki do kremu: gdzie kupować i ile kosztują? wiem,że wydaje się to dużo, jednak z kremem jest jak z przyprawami do kuchni egzotycznej: kupujesz raz, masz na długi czas, potem nie możesz się bez nich obejść:) Kupuję w różnych miejscach i często porównuję ceny. Ze sklepów internetowych mogę polecć następujące: – bardzo ich lubię, miły kontakt, dużo ciekawych składników, szybka (!) wysyłka Biochemia Urody – duży wybór, gotowe mieszanki kosmetyczne (tutaj mówiłam o moich zakupach z Biochemii Urody), niestety długi czas oczekiwania na przesyłkę: nawet tydzień! Zrób Sobie Krem – zostałam dobrze, szybko obsłużona, bardzo dobry kontakt, duży asortyment. Generalnie nie we wszystkich sklepach jest wszystko, z reguły porównuję ceny składnika, który akurat jest mi potrzebny i dobieram sobie potem jakieś „ekstra” rzeczy:) Czasem składniki są tańsze w sklepach stacjonarnych: np. olej z migdałów kupiłam u siebie na osiedlu:) Ile zapłacimy za taki krem? Niewiele, jednak jeśli chcielibyście kupić wszystko tylko do tego celu, trochę Was zaboli: Z podanego przepisu wyjdzie nam około 250 mililitrów kremu najwyższej jakości (komercyjne opakowania to zazwyczal 30-50ml) 100 ml oleju ze słodkich migdałów: 10 złotych hydrolat 100 ml: około 6 – 12 złotych gliceryna, niewielka łyżeczka (kilkadziesiąt groszy) dodatkowe oleje/masła – trudno mi wyliczyć, liczę tak z 5 złotych (używamy małej ilości, liczę oleje z certyfikatem ekologicznym)* konserwant: około 5 zł za buteleczkę wosk pszczeli: okolo – 3 złote za wosk kosmetyczny, jeśli kupimy w sklepie pszelarskim, to jeszcze mniej. dodatkowe substancje: kwas hialuronowy, olejki eteryczne etc. – wliczamy w zależności od tego, ile używamy:) Daje nam to około 30 złotych za 250 mililitrów, czyli możemy zrobić 5 słoiczków po 50 mililitrów za 6 złotych sztuka, do tego dokupić piękne opakowania i rozdać znajomym: mówiłam już, że wiemy, że dajemy składniki najwyższej jakości?:) Jestem pewna, że za taki krem musiałabym zapłacić sporo. * tu koszt jest trochę oszukany, bo i tak trzeba kupić całe masło: olej kokosowy kosztuje około 18 złotych, masło shea pewnie około 10 – 12, zostanie nam jednak dużo do własnych potrzeb:) Podasz w końcu ten przepis na krem? Podam!:) Tylko, zanim zaczniemy jedna uwaga: wybieramy składniki, jakie toleruje nasza skóra – jeśli nie jesteśmy pewni, zróbmy małą porcję kremu i zróbmy sobie test skórny (np. na ramieniu) – każdy indywidualnie reaguje:) I jedna bardzo ważna uwaga! Przed rozpoczęciem miksowania część olejowa i część wodna MUSZĄ mieć taką samą temperaturę (np. pokojową). To znaczy nie muszą, ale może się Wam krem rozwarstwić i będzie rozczarowanie – to co, zaczynamy? Naturalny krem, intensywnie nawilżający. Do twarzy i ciała. Na 250 ml (jeśli nie wiesz jakie składniki wybrać, przeczytaj wcześniejszą część postu:)) Frakcja wodna: 125 ml wody lub hydrolatu 1/2 łyżeczki gliceryny /mieszamy wszystko razem/ Frakcja olejowa: 90 g oleju ze słodkich migdałów, jako baza (może być też olej słonecznikowy, oliwa – ale będą nieco inne właściwości) łyżka oleju kokosowego dwie łyżki masła shea (u mnie rafinowane, nie chciałam intensywnego zapachu, bo zamierzam część kremu rozdać:)) łyżka oleju z awokado (nie widać tego na filmie, ale dołożyłam go pod koniec:)) 12 – 15 g wosku pszczelego lub innego emulgatora wedle zaleceń producenta:) Substancje dodatkowe: dodałam trochę kwasu hialuronowego (nie da się go przedawkować raczej:)) konserwant ekologiczny (opcjonalnie) Wykonanie: Jest bardzo proste:) Wodę kwiatową mieszamy z gliceryną, odstawiamy. Wszystkie oleje, masła i wosk wkładamy do miseczki, umieszczamy nad kąpielą wodną, rozpuszczamy. Schładzamy oleje (ja,żeby przyspieszyć ten proces włożyłam miseczkę do garnka z zimną wodą) do temperatury takiej samej jak temperatura wody z giliceryną. To bardzo ważne! Moje miały akurat stopnia – jeśli nie macie termometru, zostawcie wszystko w temperaturze pokojowej na dłużej, aby temperatury się wyrównały. Olej przybierze półpłynną konsystencję, nie należy się tym wcale przejmować:) Teraz zaczyna się magia: bierzemy w rękę blender, zaczynamy blendować wosk z olejami. Dodajemy wodę, małymi partiami. Blendujemy na najwyższych obrotach – następną partię wody dodajemy wtedy, kiedy pierwsza jest już wchłonięta. Krem zacznie się robić jasny, białawy, puszysty. Kiedy dodaliśmy całą wodę miksujemy jeszcze trochę, aż stworzy się emulsja. Dodajemy, jeśli używamy, dodatkowe składniki: kwas hialuronowy, witaminę E, olejki aromatyczne, konserwant,co tam chcemy. Jeszcze raz mocno blendujemy. Przekładamy do sterylnych słoiczków i przechowujemy w chłodnym miejscu – ja mam mały słoiczek w łazience, resztę trzymam w lodówce:) W lodówce konsystencja lekko stwardnieje, ale krem pod wpływem ciepłej skóry błyskawicznie się topi. I to tyle, banalne prawda? Kto spróbuje zrobić własny krem?:) Jeśli ktoś się odważy, prześlijcie mi (jeśli chcecie oczywiście:)) zdjęcie, umieszczę na Facebooku:) Miłego dnia! [infobox maintitle=”Więcej przepisów na kremy i domowe kosmetyki znajdziesz w mojej książce Ziołowy Zakątek. Kosmetyki, które zrobisz w domu” subtitle=”klik” bg=”orange” color=”black” opacity=”off” space=”30″ link=”
Zaskakująco wiele właściwości leczniczych posiada olej z dziurawca, inaczej nazywany oliwą świętojańską. Ten specyfik bez trudu zastąpi większość leków i maści, które posiadasz w swojej apteczce. Sprawdź, w jakich schorzeniach możesz go stosować. Zobacz film: "Tłuszcze mogą być zdrowe. Sprawdź jakie są najlepsze dla dziecka" 1. Zdrowie zamknięte w dziurawcu Dziurawiec (inaczej ziele świętojańskie) jest rośliną, którą możemy spotkać na polanach, łąkach czy skrajach lasów. W jego składzie znajdziemy hyperycynę, czyli flawonoid wykazujący działanie przeciwutleniające, moczopędny hyperozyd, antyoksydacyjną rutynę oraz kwercetynę - odpowiedzialną za szczelność naczyń włosowatych. Dziurawiec to także źródło garbników, olejków eterycznych, kwasów organicznych, choliny, soli mineralnych oraz witamin A i C. 2. Właściwości lecznicze oliwy świętojańskiej Olej z dziurawca leczy bóle mięśni, ścięgien oraz stawów. Wpływa na łagodzenie obrzęków, nerwobóli oraz niweluje rozwój chorób węzłów chłonnych. Koi skórę po oparzeniach, leczy trudno gojące się rany, ropnie, zakażenia oraz przebarwienia. Olej z dziurawca jest również nieoceniony w wyciąganiu drzazg z palców. Wykazuje także działanie antybakteryjne, więc można go stosować w leczeniu trądziku oraz w innych problemach skórnych. Dziurawiec leczy także bielactwo – wyciąg z tej rośliny znalazł swoje zastosowanie jako smarowidło na tego rodzaju przebarwienia. Miejsca na skórze dotknięte bielactwem należy delikatnie smarować oliwą świętojańską, a następnie poddać pod działanie promieni nadfioletowych. Masaż z wykorzystaniem oliwy świętojańskiej załagodzi bóle pleców, karku, rąk oraz nóg. Rozluźni także spięte mięśnie. Olej z dziurawca możemy także spożywać. Stosowany wewnętrznie ukoi stany lękowe, wpłynie na mocny sen oraz załagodzi objawy depresji. Regularne stosowanie oliwy świętojańskiej może wywoływać działania niepożądane, tj. pojawienie się nadwrażliwości na słońce. Podczas kuracji nie należy więc wystawiać się nadmiernie na promienie słoneczne. Jest to związane z obecnością barwnika – hiperycyny. Oliwa świętojańska pomaga w chorobach węzłów chłonnych oraz w nerwobólach (123rf) 3. Stosowanie oleju w starożytności Działanie oleju z dziurawca znano już w starożytnym Rzymie. Gladiatorzy stosowali go na całe ciało przed walkami na arenie. Wierzyli, że dzięki oliwie świętojańskiej staną się silni i nie będą zmęczeni. Nazwa „oliwa świętojańska” nie pochodzi jednak ze starożytności, a ze średniowiecza. Dziurawiec w języku włoskim (erba di san Giovanni) oznacza bowiem zioło św. Jana. Jego kwitnienie przypada w czerwcu, wtedy też obchodzone jest święto św. Jana Chrzciciela. Dla ówcześnie żyjących Europejczyków żółte płatki kwiatu były symbolem słońca, a ich ilość oznaczała pięć ran zadanych Jezusowi Chrystusowi. Podobnie było z czerwonym sokiem wydzielanym przez tę roślinę – kojarzono ją z krwią Syna Bożego. Wierzono, że roślina oprócz właściwości zdrowotnych, ma niezwykłą moc. W dniu św. Jana Chrzciciela wszyscy mieszkańcy wieszali w oknach i nad drzwiami bukiety z dziurawcem, by chroniły domostwa przed złymi czarami. Ziele podawano także zwierzętom, by dłużej cieszyły się zdrowiem. 4. Przepis na olej z dziurawca Składniki: oliwa z oliwek, kwiaty dziurawca. Świeżo zebrany dziurawiec włożyć do dużego słoika, następnie zalać go oliwą z oliwek. Kwiaty muszą być przykryte w całości. Tak przygotowany olej zamknąć i położyć w ciepłym, najlepiej słonecznym, miejscu. Słoikiem można raz na jakiś czas potrząsać, by oliwa dotarła do każdego kwiatu. Po 2-3 tygodniach olej przecedzić przez gazę lub kawałek płótna. Oliwę świętojańską należy przechowywać w chłodnym i ciemnym miejscu. W ten sposób będziemy mogli z niej korzystać nawet kilka lat. polecamy
Oliwka europejska uprawa, pielęgnacja i choroby Skomentuj artykuł Oliwka europejska inaczej nazywana oliwnikiem europejskim, drzewem oliwnym lub oliwką uprawną jest zimozielonym, długowiecznym drzewem z rodziny oliwkowatych, którego ojczyzną jest rejon okolic Morza Śródziemnego. Uprawia się ją też z powodzeniem w innych miejscach na ziemi, o ciepłym klimacie, na przykład na Kaukazie i Krymie, ale także W Indiach, Kalifornii czy Jamajce. W swym rodzimym klimacie oliwka może dorastać nawet do 10-12 metrów wysokości i jest tam drzewem użytkowym, rodzącym wspaniałe owoce, które w słońcu nabierają swego charakterystycznego smaku i właściwości. W chłodniejszych warunkach, takie jak mamy w naszym kraju, osiąga dużo mniejszy wzrost i zazwyczaj hoduje się ją w pojemniku, który można wynosić na zewnątrz w czasie cieplejszych pór roku. Jeżeli posadzimy drzewko bezpośrednio w ogrodzie i nie zabezpieczymy przed mrozem, nie przetrwa ostrzejszej zimy. Jak wygląda drzewko oliwne? Starsze okazy drzewa mają zwykle sękaty i dość mocno poskręcany pień. Oliwka charakteryzuje się skórzastymi, naprzeciwległymi liśćmi o lancetowatym kształcie. Na wierzchniej stronie są one szarozielone, zaś od spodu można zauważyć bardziej srebrzystoszary odcień. Liście maja krótkie ogonki. Oliwka kwitnie od czerwca do sierpnia, tworząc kwiaty o barwie żółto- białej. Mają one dość mocny aromat. Drzewo wydaje owoc pestkowy zwany oliwką, mający zwykle od 1 do 3 cm wielkości.. Na początku owoc ten jest koloru zielonkawego, z czasem jednak przybiera barwę zbliżoną do czerwonej, a przed samym momentem zbiorów oliwki są już ciemno-purpurowo- czarne. Oliwki oczywiście są cennym źródłem dobrze nam znanej oliwy, ale one same także wspaniale smakują po odpowiednim przygotowaniu. Uprawiając drzewko oliwki w doniczce także możemy się doczekać owoców, jednak wymaga to cierpliwości, bowiem stanie się to dopiero po kilku latach od zasiania. Niestety oliwki z naszego drzewka nie będą tak dorodne jak te rozwijające się w ciepłym klimacie. Wymagania uprawne Oliwka europejska jest drzewkiem niezbyt wymagającym, potrzebuje jedynie dość ciepłego stanowiska w zimie. Jeżeli uprawiamy ją w pojemniku, to na okres zimowy musimy ją przenieść do mieszkania. Jeśli zdecydowaliśmy się posadzić ją w ogrodzie i mieszkamy na obszarze kraju, na którym zimy są dość łagodne, powinniśmy pomyśleć nad osłonięciem drzewka od zimna, jeśli jednak temperatura mocno spadnie, drzewko najprawdopodobniej obumrze. Oliwka europejska potrzebuje ciepłego stanowiska pełnego słońca. Tylko wtedy będzie się prawidłowo rozwijać. Egzemplarze sadzone w pojemniku w lecie koniecznie należy wynieść na werandę lub do ogrodu, nie tylko dlatego, że oliwka będzie wspaniałą a ozdobą, ale też dla zapewnienia jej odpowiedniej ilości bezpośredniego słońca. To bardzo korzystnie wpływa na jej rozwój. Przed latem, nim na dobre wyniesiemy drzewko na zewnątrz, warto poddać go hartowaniu, polegającym na wynoszeniu rośliny przez 2 tygodnie na podwórko na dzień i zabieraniu go do domu na noc. Oliwka europejska Drzewko lubi być dość obficie podlewane, szczególnie w okresie w którym rośnie. Podlewanie ograniczamy natomiast w okresie zimowym, jednak ziemia w pojemniku nie powinna całkowicie wyschnąć. W miesiącach od kwietnia do września oliwka będzie wymagała nawożenia raz w tygodniu. Drzewo oliwne uprawiane zarówno w naczyniu jak i ogrodzie można, a nawet trzeba przycinać, tym samym kontrolując jej rozrost. Drzewko dobrze znosi takie zabiegi. Jeżeli chcemy, by w kolejnym roku roślina pięknie zakwitła, należy ją wystawić choć na jedną mroźną noc na podwórko. To wspomoże zawiązywanie się pąków kwiatowych. Oliwkę sadzi się z nasion, ale możemy to zrobić także wykorzystując sadzonki ze zdrewniałych pędów. Dobrze radzi sobie ona na nawet niezbyt żyznej glebie, wapiennej i kamienistej. Kiedy sadzimy ją w pojemniku, także nie musimy do tego celu posiadać gleby najwyższej jakości. Oliwka europejska Kiedy oliwka choruje Pewne niepokojące objawy mogą sygnalizować chorobę lub niewłaściwą pielęgnację. Na przykład brązowienie końców liści może wskazywać na to, że drzewko jest zbyt mało podlewane, albo było wystawione na zbyt mocne promienie słoneczne. W takim wypadku trzeba zamienić częstotliwość podlewania lub stanowisko oliwki. Jeżeli zauważymy na liściach małe brązowe tarczki, może to oznaczać inwazje tarcznika. Jeśli jest ona niezbyt wielka, można usunąć oznaki bytowania insektów mechanicznie, po prostu je zeskrobując. W przypadku zaawansowanej choroby prawdopodobnie trzeba będzie użyć specjalnego preparatu. Oliwkę mogę też zaatakować mszyce, co rozpoznamy po lepkich liściach i obecności maleńkich żyjątek. By zwalczyć ten objaw czasami wystarczy spryskiwanie samą wodą, jednak jeżeli to nie pomoże, pozostaje zastosowanie specjalistycznego środka, który można zakupić w sklepach ogrodniczych. Oliwka europejska Zastosowania kulinarne, kosmetyczne i inne Owoc oliwki kojarzy nam się głównie z kuchnią. Jako, że ma w sobie spory procent tłuszczu, ponieważ ta wartość dochodzi do 65%, jest cennym źródłem zdrowej oliwy. Tłoczy się ją na zimno, przy dość niskim ciśnieniu z oliwek, które są już całkiem dojrzałe. Po odwirowaniu taka oliwa jest czysta i praktycznie nie ma koloru. Oliwa jasnożółta uzyskiwana jest dzięki dalszemu procesowi tłoczeniu już przy nieco większym ciśnieniu. Obydwie są tłuszczami o naprawdę wysokiej jakości, cenionymi na całym świcie. Powszechnie stosuje się je do sałatek oraz do spożywania na przykład z pieczywem, jako przekąska. Na oliwie z oliwek nie powinno się jednakże smażyć potraw. Przysmakiem wielu osób są także oliwki drylowane w zalewie, najczyściej solance lub marynowane. Smak tych oliwek jest tak charakterystyczny, że mają on zarówno swoich gorących zwolenników, jak i przeciwników. Oliwa z oliwek ostatnio święci triumfy jako kosmetyk naturalny. Oczywiście to zastosowanie było znane już od stuleci, jednak obecnie przeżywamy jego powrót. Oliwę stosuje się nie tylko w kremach czy innych kosmetykach, jako składnik, ale też można ją wykorzystać praktycznie wprost z butelki do pielęgnacji włosów, cery i ciała. Ten wspaniały tłuszcz doskonale nawilża i odżywia. Oliwka europejska Co ciekawe, drewno pnia oliwki można wykorzystać do wyrobu narzędzi ze względu na jego wysoką trwałość i odporność. Nadaje się na przykład do wyrabiana trzonków siekier i tym podobnych akcesoriów. Oliwka europejska wniesie do naszego domu lub ogrodu śródziemnomorski klimat. Poza tym, nie jest zbyt wymagająca, a jeżeli będziemy cierpliwi, być może po kilku latach uprawy doczekamy się nawet owoców. Nawet jeżeli przyjdzie nam na to długo poczekać, drzewko może być ozdobą ogrodu zimowego lub werandy a nawet salonu. czytaj dalej...
KORZEŃ ŻYWOKOSTU NA OKŁADY (na wosku pszczelim): Żywokost lekarski jest rośliną wieloletnią, należącą do rodziny ogórecznikowatych. Szeroko występuje w Europie a w Polsce zaliczany jest do roślin pospolitych. Jako surowiec zielarski wykorzystuje się korzeń żywokostu. Jest surowcem wyjątkowo bogatym w alantoinę oraz substancje śluzowe. Ponadto zawiera znaczące terapeutycznie ilości takich związków jak: polisacharydy, garbniki, skrobia, fruktany, asparagina, β–sitosterol, aminokwasy, ślady olejku eterycznego i sole mineralne z dużą ilością krzemu. Zawiera ponadto alkaloidy pirolizydynowe. ZASTOSOWANIE: Użyty zewnętrznie bardzo szybko wchłania się przez skórę właściwą, przez co przyśpiesza odbudowę zniszczonych komórek. Wyjątkowo wysoka zawartość allantoiny powoduje szybkie zrastanie się kości uszkodzonych w wyniku urazów. W postaci masy korzenia szczególnie polecany w świeżych skręceniach, zwichnięciach, stłuczeniach, złamaniach. Ponadto działa znieczulająco oraz ściągająco przez co skutecznie zwalcza opuchliznę. Skład: alantoina, substancje śluzowe, garbniki, alkaloidy, kwasy – chlorogenowy, kawowy, żywice, skrobia, sacharoza, asparagina. Stosowanie: na gazę nałożyć warstwę miazgi z korzenia żywokostu. Przyłożyć do zmienionej chorobowo powierzchni ciała. Owinąć chustą lub bandażem elastycznym. W przypadku okładów na noc wskazane jest uprzednio powierzchnię ciała posmarować cienką warstwą maści nagietkowej. Zawartość: 40ml Wyrób regionalny – Beskid Niski, woj. Podkarpackie. InformacjaProdukt dostępny – Wysyłka dzisiaj – Koszt dostawy od 12zł.
oliwka z kwiatu dziurawca na wosku pszczelim