zostawiłem żonę i żałuję
Niezwykle patologiczna sytuacja między państwa Tworek a ich sąsiadami przeniosła się do studia „Sprawy dla reportera”. Poziom absurdu, do którego posunęła się ta sprawa między państwem, przekracza wszelkie granice.
Cześć🥰 A tu znajdziecie moje książki: 🧡 http://www.amiopowiada.pl/ W dzisiejszym odcinku zobaczycie: Zakupy w Decathlonie. Jak wybrać buty do wspinaczki?Za
Nieśmyż pomoc duszom w czyścu cierpiącym, by żadna z nich nie mogła się skarżyć: Nie mam człowieka; cierpię w czyścu srodze i długo, bo nie mam człowieka, któryby mi dopomógł, któryby skrócił me
Delikatnie jej odmówiłam, bo nie chciałam się wyprowadzać z własnego domu i wtedy się zaczęło. Groziła, że mój mąż złoży pozew o rozwód i chwaliła się koleżankami pracującymi w sądzie, które pomogą jej pozbawić mnie mojego domu w czasie rozwodu.
Tłumaczenia w kontekście hasła "left my wife" z angielskiego na polski od Reverso Context: my wife left
Polnische Frauen Suchen Deutschen Mann Zum Heiraten. Nasze życie opiera się na błędach. Trudności, z którymi mamy do czynienia, to nasze lekcje życia. Jesteśmy ludźmi i to normalne, że popełniamy błędy, uczymy się na nich i staramy się ich nie powtarzać w przyszłości. Historia, która zostanie teraz opowiedziana, może wydawać się dla kogoś ciekawa i pouczająca, a na kimś innym nie zrobi żadnego wrażenia. Jednak nauczy każdego czegoś. Warto wziąć pod uwagę nie tylko swoje czyny, ale także innych, z których można również wyciągnąć lekcję. „Byłem żonaty przez około pięć lat, poślubiłem najpiękniejszą kobietę na świecie. Z biegiem czasu urodziło się nam dziecko, a potem drugie. Moja żona się postarzała, co było widoczne na jej twarzy. Pojawiły się plamy starcze i drugi podbródek. Często zaczęła nieprzyjemnie pachnieć, zapomniała co to fryzjer czy lakier do paznokci. Moja kiedyś piękna żona, przestała być dla mnie atrakcyjna. Często podróżowałem służbowo. Podczas jednego takiego wyjazdu, poznałem niesamowicie piękną dziewczynę. Jedna szalona noc, która przerodziła się, w trwający kilka miesięcy, dyskretny romans. Wtedy postanowiłem odejść od żony. Minęły dwa lata od naszego rozwodu. Pewnego dnia, spacerowałem po parku i zobaczyłem moją byłą ukochaną. Nie od razu uwierzyłem własnym oczom. Zatrzymałem się i zacząłem się uważnie przyglądać byłej żonie. Miała na sobie krótką czerwoną sukienkę, jej nogi były szczupłe jak u topmodelki. Nigdy nie wyglądała tak pięknie i elegancko. Seksowna i zadbana, przyciągała wzrok wszystkich przechodniów. Moja była żona jest matką dwójki dzieci, moich dzieci. Kiedy byliśmy razem, nigdy jej nie pomagałem w domu ani w opiece nad dziećmi. Dlatego nie miała czasu na zadbanie o siebie. Zastanawiałem się, czy to było dla mnie takie ważne, że nie goliła nóg i że nie dbała o fryzurę. Przecież wtedy była szczęśliwa, bo dbała o rodzinę, i to było dla niej ważniejsze niż wygląd. Jeśli chodzi o mnie, wtedy wolałem piękne ciało i twarz. Nie doceniałem tego, co miałem… Dopiero z czasem zdałem sobie sprawę, co jest dla mnie naprawdę ważne. Kiedy kogoś kochasz, nie ma znaczenia, jak ten ktoś wygląda. W końcu to wszystko przemija. Nasze dzieci były małe, a ona oddała im wszystko. Z biegiem czasu poznała mężczyznę, który w pełni dał jej własną przestrzeń, aby mogła robić coś dla siebie. I wykorzystała to. Teraz jest piękna nie tylko wewnątrz, ale także na zewnątrz”. Ta historia naprawdę sprawia, że zaczynasz zastanawiać się, jakie mamy wartości w życiu. Często nie jesteśmy uczciwi wobec otaczających nas ludzi. Wymagamy dużo, ale nie dajemy niczego w zamian. Dlatego zawsze warto zacząć od siebie. Nigdy nie musisz się równać z kimś, a tym bardziej próbować kogoś zmienić. Trzeba być najlepszą wersją siebie, być życzliwym i dawać to dobro ludziom wokół nas.
Lech Wałęsa po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1989 roku został aresztowany i internowany, a "Solidarność" zdelegalizowano. Nie poddał się jednak, dalej walcząc o wolną Polskę. - Jak po mnie przyszli komuniści, powiedziałem im, że ja jestem zwycięzcą i że wbiliście ostatni gwóźdź do waszej trumny. I powiedziałem, że przyjdziecie po mnie na kolanach, to było jednak za dużo, za dużo im powiedziałem. Wiedziałem, przeczuwałem, że oni, komuniści, chcą mnie odłączyć, internować. Ale postanowiłem, że nie dam się - powiedział nam Lech Wałęsa. Całe życie noblisty było podporządkowane tylko jednemu celowi: obaleniu komuny. - Ja byłem zdecydowany, przygotowałem żonę, rodzinę, to internowanie nie zaskoczyło. Grałem bohatera. Ja byłem tak oddany sprawie, walce z systemem, z komuną, że mój mózg pracował tylko jak tu wygrać, jak dołożyć komunie etc. Rodzina, dzieci, żona, dom były dalej - wyznał w rozmowie z "Super Expressem". Zobacz także: Obolały (?) klęczący Lech Wałęsa w kościele. Oj, to nie wygląda dobrze - KLIKNIJ W ZDJĘCIE PONIŻEJ Lech Wałęsa w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego Lech Wałęsa wiele poświęcił. Jak sam przyznał, zostawił swoich najbliższych, by móc dalej walczyć z komunizmem, jednak nie żałuje swojej decyzji, bo wie, że jego poświęcenie nie poszło na marne. - Poświęciłem się całkowicie sprawie, walce z komuną, a nie żonie, dzieciom. Zostawiłem żonę, rodzinę , dom. Ale nie żałuję tego, że ich zostawiłem, bo dokonałem wielkich rzeczy, zmian. Walka o Polskę była ważniejsza dla mnie niż rodzina, dzieci, żona. Maksymalnie pracowałem, aby być najlepszym - mówił nam. Te brutalnie szczere słowa mają szczególny wydźwięk w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Dla byłego prezydenta na zawsze będzie to ważna data. Sprawdź: Limity w kościołach? Absurdalna wypowiedź wiceministra zdrowia! Sonda Pamiętasz wprowadzenie stanu wojennego w Polsce 13 grudnia 1981 r.? Groby ofiar Stanu wojennego. Górnicy z kopalni Wujek, demonstranci. Niezapomniani
Moderator: paul_proteus Angelika13187 Początkujący Posty: 11 Rejestracja: 12 lipca 2013, 18:33 romans z zonatym Pomóżcie mi bo nie wiem co mam zrobic. Ostatnio byłam na domówce i troszke się opiłam i całowałam się z żonatym facetem,on tez był pijany i chciał czegos więcej ale ja w ostatniej chwili zareagowałam i do niczego więcej nie doszło. On opowiadał mi że jestem cudowna,ze gdyby nie żona chciałby ze mną byc i nie żałuje że tak sie stało. Na nastepny dzien chciał mój numer ale mu odmówiłam,nie moge przestac o nim myslec. Co ja mam teraz zrobic nie umiem tak poprostu o tym zapomniec;/;/najgorsze jest to że widuje go prawie codziennie w pracy:( Tulix Przyjaciel Forum Posty: 296 Rejestracja: 15 lipca 2011, 23:07 Kontakt: Re: romans z zonatym Post autor: Tulix » 7 sierpnia 2013, 16:51 A czego szukasz w życiu? Przygód czy miłości? Jeśli tylko przygód, to rób jak chcesz i baw się dobrze. Jeśli miłości, to trzymaj się z daleka. Człowiek który dla własnej przyjemności jest zdolny dopuścić się zdrady nie jest godzien zaufania. Nawet przy najkorzystniejszym dla Ciebie scenariuszu (zakochany po uszy, zostawia wszystko, bierze rozwód i biegnie do Ciebie) - nigdy nie masz gwarancji, w końcu przysięgę małżeńską już raz złamał. (alkohol alkoholem, ale szuja widać nie żałuje i dalej do Ciebie się podwala). Nie udzielam się na codzień w takich tematach, nie chcę też oceniać kogoś kogo nie znam, ale z tym koleżką będą tylko problemy. Sama napisałaś "gdyby nie żona"... Poszukaj sobie normalnego, wrażliwego singla. Pozdrawiam marcel12 Doświadczony Posty: 63 Rejestracja: 4 sierpnia 2013, 19:35 Re: romans z zonatym Post autor: marcel12 » 7 sierpnia 2013, 17:01 to zależy od Ciebie, jak masz zasady ,to nie bądź naiwna, jest żonaty to raz już wybrał, Ty będziesz następna i będą następne po Tobie na innych domówkach, ważne żeby nie miał dzieci, bo po co masz jakiegoś bękarta wychowywać , konkurować z jego żoną i pokazywać swoje fochy, ale jak się lubisz całować....to już po ptokach rkoh Przyjaciel Forum Posty: 334 Rejestracja: 24 września 2011, 11:31 Re: romans z zonatym Post autor: rkoh » 7 sierpnia 2013, 17:02 ufasz facetowi, który zdradził swoją żonę i dodatkowo tego nie żałuje ? :o poza tym, pamiętaj, że taki rodzaj facetów przeważnie ściemnia żeby sobie tylko zaliczyć no i najważniejsze, nigdy nie pchaj się w związki z kimś z pracy, bo później jak coś pójdzie nie tak, to jest strasznie niezręcznie... lena Mistrz Posty: 93 Rejestracja: 22 sierpnia 2012, 18:58 Re: romans z zonatym Post autor: lena » 7 sierpnia 2013, 17:37 Zapytaj żony, na pewno pomoże rozwiązać Wam ten problem ( i Tobie i jemu ). A tak na poważnie jeśli już masz dylemat co zrobić to znaczy nie jesteś jeszcze do końca "zepsutą zdzirą" i włącz wyobraźnie. Od Ciebie do niej i od niej do Ciebie ( a może po drodze jeszcze coś co się rusza )? Brrrrrr, nie fajnie amivisage Guru Posty: 130 Rejestracja: 26 maja 2011, 00:03 Re: romans z zonatym Post autor: amivisage » 7 sierpnia 2013, 17:45 Angelika13187 pisze:Pomóżcie mi bo nie wiem co mam zrobic. Ostatnio byłam na domówce... Na kolejną domówkę wyślij swoją najlepszą koleżankę. Zapewne wtedy nowy adorator zakocha się "po raz 3" i da ci spokój. 4321 Debiutant Posty: 7 Rejestracja: 31 lipca 2013, 12:33 Re: romans z zonatym Post autor: 4321 » 7 sierpnia 2013, 18:54 Jest jedna w Jasle co lubi zonatych i za dobrze na tym nie wrócił do zony a jej siadlo na glowe Angelika13187 Początkujący Posty: 11 Rejestracja: 12 lipca 2013, 18:33 Re: romans z zonatym Post autor: Angelika13187 » 7 sierpnia 2013, 19:36 Macie racje nie chce sie pchac w związek z żonatym,na dodatek ma jeszcze dziecko. Cieżko bedzie zapomniec ale jakoś musze to zrobic. Lepiej byłoby gdybym go nie widziała ale jak narazie to nierealne bo pracujemy niedaleko siebie i conajmniej raz dziennie sie gdy przechodze obok niego,czesc mu normalnie mowie i normalnie z nim rozmawiam żeby nikt sie nie domyslał że cos było między nami ale jest mi bardzo głupio ,on patrzy na mnie i nie wiem co sobie teraz mysli... ehhh beznadziejne to wszystko:(( Magladenka Przyjaciel Forum Posty: 293 Rejestracja: 21 maja 2013, 19:21 Re: romans z zonatym Post autor: Magladenka » 7 sierpnia 2013, 20:14 Andżelika, Ty weź się puknij w śliczne czółko. O jakim Ty związku mówisz, że nie chcesz się w niego pchać? Kolo po prostu chciał Cię zaliczyć a teraz się dziwnie patrzy na Ciebie, bo dalej ma na Ciebie ochotę i liczy, że zmiękniesz. To wszystko. On o żadnym związku nie myśli, tylko o tym, żeby się żona nie dowiedziała. Nie bądź naiwna. makatka Przyjaciel Forum Posty: 272 Rejestracja: 18 października 2012, 19:53 Re: romans z zonatym Post autor: makatka » 7 sierpnia 2013, 20:48 Uważasz, że facet, który bez mrugnięcia zdradzi swoją żone potem nie zdradzi Ciebie? Jesteś naiwna i tyle, patrzy sie tak bo on już sobie wyobraża jak Cie obraca (sory ale taka prawda). Poza tym w życiu nie chciałabym faceta, który zdradza żone i jakby nie było dziecko też rkoh Przyjaciel Forum Posty: 334 Rejestracja: 24 września 2011, 11:31 Re: romans z zonatym Post autor: rkoh » 7 sierpnia 2013, 20:53 ten temat to w ogóle chyba jakaś ściema sądząc po postach autorki, a jak nie to i tak o takich rzeczach gada się z jakąś kumpelą, a nie pyta na forum hehe Public Enemy Przyjaciel Forum Posty: 312 Rejestracja: 17 grudnia 2012, 19:58 Re: romans z zonatym Post autor: Public Enemy » 7 sierpnia 2013, 21:40 Gosc zdradził swoja zone więc na nia nie zasługuje, że to otwarty związek,bo znam sie że mogą uprawiac seks z byle kim ale np nie moga tego kogos całować,usta mają byc nie skażone inną w koncu przed rodzinka i znajomymi trzeba odgrywac wzorowe małżeństwo i czasem sie publicznie cmoknąc. President Przyjaciel Forum Posty: 355 Rejestracja: 4 listopada 2012, 18:39 Re: romans z zonatym Post autor: President » 7 sierpnia 2013, 23:50 rkoh pisze:ten temat to w ogóle chyba jakaś ściema sądząc po postach autorki, a jak nie to i tak o takich rzeczach gada się z jakąś kumpelą, a nie pyta na forum hehe Dokładnie. martiiik Obyty Posty: 56 Rejestracja: 4 czerwca 2013, 15:20 Re: romans z zonatym Post autor: martiiik » 8 sierpnia 2013, 00:03 A słyszałaś taką sentencję że ''szczęścia na nieszczęściu drugiej osoby nie zbudujesz?''.O jakim Ty związku mówisz? Raz się z facetem całowałaś to już związek? A pomyślałaś jakie mogą być konsekwencje takiego ''związku''. Ja nie zniosłabym myśli że facet całuje mnie, myśli o mnie a potem jak gdyby nigdy nic wraca do domu do żony, dziecka i udaje porządnego męża . Daj spokój dziewczyno i pomyśl jak Ty byś się czuła na miejscu tej biednej dziewczyny, której już teraz mi żal, że musi żyć z taką świnią ( nie obrażając świń) . Ale znając życie pewnie Ci naopowiadał głupot typu jaką to mam okropną żonę, która mnie nie rozumie, ogranicza ble, ble, ble parę komplementów i dałaś się nabrać. Znajdź porządnego chłopa dla którego będziesz tą jedyną paulo06 Przyjaciel Forum Posty: 387 Rejestracja: 4 października 2012, 13:54 Re: romans z zonatym Post autor: paulo06 » 8 sierpnia 2013, 11:30 dziewczyno,zastanów się,skoro teraz zdradził żone,chce ją zostawic być moze dla Ciebie to jaka masz pewnosc ze tego samego w przyszlości nie zrobi z toba? ogarnij sie
Lech Wałęsa w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce udzielił wywiadu redakcji Super Expressu, w którym opowiedział o tym, jak w tamtym czasie wyglądało jego życie. Były prezydent zdecydował się na mocne i szczere wyznanie.– Ja byłem tak oddany sprawie, walce z systemem, z komuną, że mój mózg pracował tylko jak tu wygrać, jak dołożyć komunie – mówił Wałęsa. Lech Wałęsa: Zostawiłem żonę, rodzinę, dom. Ale nie żałuję tegoLech Wałęsa w rozmowie z SE przyznał, że gdy został wprowadzony stan wojenny, on koncentrował się tylko na tym, by wygrać z komunizmem. Życie prywatne nie miało wtedy dla niego dużego znaczenia: – Ja byłem zdecydowany, przygotowałem żonę, rodzinę, to internowanie nie zaskoczyło. Grałem bohatera. Ja byłem tak oddany sprawie, walce z systemem, z komuną, że mój mózg pracował tylko jak tu wygrać, jak dołożyć komunie etc. Rodzina, dzieci, żona, dom były dalej. Mimo że działacz Solidarności zmuszony był na jakiś czas zrezygnować ze spraw osobistych, podkreślił, że dziś nie żałuje tego, bo wie, że dzięki temu udało mu się dokonać czegoś ważnego: – Poświęciłem się całkowicie sprawie, walce z komuną, a nie żonie, dzieciom. Zostawiłem żonę, rodzinę , dom. Ale nie żałuję tego, że ich zostawiłem, bo dokonałem wielkich rzeczy, zmian. Walka o Polskę była ważniejsza dla mnie niż rodzina, dzieci, żona. Maksymalnie pracowałem, aby być najlepszym. Źródło: Super ExpressArtykuły polecane przez redakcję Lelum:Niepojęte, kto pojawi się teraz w „M jak miłość”. Fani serialu mogą zdębiećPiekarczyk ujawnił, jaką dostanie emeryturę. Na widok kwoty opadły nam szczękiBiedrzyńska przekazała druzgocącą wiadomość o śmierci. „Odchodzą Ci najwięksi, najwspanialsi”
Z żoną rozstałem się siedem lat temu. Po dziewięciu latach małżeństwa Mariola uznała, że nic nas już nie łączy i odmówiła prób ratowania związku. Nie chciała nawet separacji. Żadnych okresów przejściowych i czasu do namysłu. Przyznam, że choć byłem zdruzgotany, to niezaskoczony takim obrotem sprawy. Od jakiegoś czasu czułem, że coraz bardziej oddalamy się od siebie. Pasję do gór i romantyczną miłość wymieniliśmy na kredyt mieszkaniowy, dziecko i obowiązki. Ja marzyłem o licznej rodzinie, żona wolała się rozwijać, zarzucając mi, że przy tak niskich zarobkach mam problem z utrzymaniem i jednego dziecka. Nie zgadzałem się z nią, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mariola zawsze miała oczekiwania finansowe, którym trudno było sprostać. Rozwód dostaliśmy niemal od ręki i równie sprawnie podzieliliśmy prawa opieki nad synkiem oraz majątek. Zostawiłem żonie mieszkanie i wychowanie Łukaszka, uznając, że na tym etapie rozwoju mama jest mu bardziej potrzebna od ojca. I to był mój błąd. Każdego dnia żałuję, że na pytanie sędziego czy chciałbym, aby syn został ze mną, odpowiedziałem przecząco. Dostałem szansę, jaką rzadko otrzymuje się w polskich sądach, i niestety ją zmarnowałem. Nie myślałem jednak, że kiedykolwiek będę miał z tego powodu kłopoty. Początkowo nic nie zapowiadało kryzysu Właściwie nasze życie zmieniło się jedynie o tyle, że nie przebywałem na co dzień w domu i nie musiałem spełniać zachcianek żony. Poza tym robiłem wszystko, co do mnie należało: woziłem Łukaszka do szkoły, na zajęcia pozalekcyjne, do dziadków i lekarza, jeśli zaszła taka potrzeba. Co dwa tygodnie zabierałem go do siebie, czyli do mojej skromnie urządzonej kawalerki, i spędzałem z nim tyle czasu, ile tego potrzebował. Oprócz wpłacanych regularnie alimentów kupowałem mu ubrania, smakołyki i opłacałem wizyty u dentysty. Jeśli w danym miesiącu zarobiłem trochę mniej – od dawna utrzymuję się ze zleceń – to żona brała wydatki na siebie, a potem się rozliczaliśmy. Często odnosiłem wrażenie, że po rozwodzie dogadujemy się znacznie lepiej niż przed nim. Może dlatego, że skupialiśmy się na najważniejszej dla nas sprawie, czyli dobru Łukaszka. W zasadzie po dwóch latach od rozstania uchodziliśmy wśród znajomych za wzór rozwodników. Sytuacja nie zmieniła się nawet wtedy, gdy Mariola poznała Jacka. Nieco młodszego od nas, bo jesteśmy równolatkami, kawalera na kierowniczym stanowisku. Nie zarabiał może kroci, ale dla niej wystarczająco dużo. Spodobało mi się, że postanowiła poznać nas ze sobą, nim powiedziała o ich związku Łukaszkowi czy swoim rodzicom. Nie będę kłamał, poczułem ukłucie w sercu, kiedy wpatrywała się w Jacka maślanymi oczami, ale bardziej z powodu swojej samotności niż z zazdrości. Spotkanie z nimi natchnęło mnie do zmiany stylu życia. Od rozwodu swój czas dzieliłem między pracę, syna a mieszkanie, lecz postanowiłem to zmienić. Zacząłem częściej spotykać się z dawnymi znajomymi. Zainteresowałem się bieganiem, zapisałem na amatorskie treningi piłki nożnej, schudłem, zmieniłem sposób odżywania i styl ubierania się. Ani się obejrzałem, a wpadłem w oko Asi, sekretarce w jednej z firm, z którymi współpracowałem. Asia była miłą, uczynną dziewczyną, ale nie miałem pewności, czy nasza znajomość przerodzi się w coś poważniejszego, dlatego zwlekałem z poinformowaniem kogokolwiek z rodziny. Asia taktowanie nie naciskała, ja się zastanawiałem. Być może zbyt długo? Nie mam pojęcia, faktem jest, że podczas jednego z naszych spotkań wpadliśmy na moją byłą żonę. Wszyscy byliśmy skrępowani nieoczekiwanym spotkaniem, ale postarałem się najlepiej jak umiałem, wybrnąć z sytuacji i zaproponowałem kolację we czworo. Postanowiliśmy się zdzwonić, a ja, nie czekając, aż plotki rozejdą się po mieście, następnego dnia poinformowałem rodziców, że już nie jestem samotnym rozwodnikiem. Obiecałem też Asi, że wkrótce pozna Łukaszka. Spotkania w asyście pani kurator? Niech tak będzie Spotkanie z moimi rodzicami, podobnie jak z byłą i jej partnerem, przebiegło w miłej atmosferze, ale Łukaszkowi nie spodobała się ciocia. Nie chciał przywitać się z Asią ani potem z nią bawić. Na jej pytania odpowiadał monosylabami, stale dopominając się mojej uwagi. Nie wiedziałem, jak zachowywał się wobec Jacka, więc postanowiłem nie przejmować się i to samo powiedziałem Asi. – Na pewno potrzebuje czasu, w końcu rozwód rodziców zmienił całe jego życie – pocieszałem swoją dziewczynę i zarazem sam siebie. Jednak po kolejnym spotkaniu z Łukaszkiem i Asią zadzwoniłem z prośbą o radę do Marioli. Odebrała cała w skowronkach i próbowała mnie uspokoić, jednocześnie ciągle mnie komplementując. Poczułem się dziwnie, ale puściłem jej słowa mimo uszu. Trudno jednak było nie zauważyć, że od kiedy poznała moją dziewczynę, zrobiła się wobec mnie bardziej serdeczna. Wziąłem to za dobry znak, bo bardziej od zachowania byłej zastanawiała mnie postawa Łukaszka wobec Asi. Coraz częściej zdarzało się, że bywał wobec niej niemiły. Reagował krzykiem na każdą jej próbę nawiązana z nim kontaktu. Raz nawet zamachnął się na Asię, a gdy przywołałem go do porządku, wtulił się we mnie i rozpłakał. Widziałem, że jest zagubiony, więc postanowiłem wyjechać z nim gdzieś na weekend. Chciałem spędzić z synkiem i dowiedzieć się, co jest grane. Nie zdążyłem, bo ku mojemu zaskoczeniu późnym popołudniem dołączyła do nas Mariola. – Będzie jak za dawnych lat – uśmiechnęła się, wysiadając z auta na polu namiotowym. Wściekłem się i nie ukrywałem, że nie tak wyobrażałem sobie te dwa dni. W złości zapytałem byłą, co sądzi o tym jej chłopak i czy on też do nas dołączy, ale ona tylko się rozpłakała. Po godzinie wiedziałem już, że związek Marioli rozpadł się niemal tuż po naszym spotkaniu we czworo. Dla Jacka kobieta z dzieckiem była jedynie chwilową odskocznią, z czym nie potrafiła poradzić sobie zdruzgotana Mariola. Zrobiło mi się jej żal, więc pozwoliłem jej zostać, ale spała w osobnym namiocie, który szczęśliwie wziąłem ze sobą. Na tym jednak się nie skończyło, bo rano Mariolka zaczęła zachowywać się tak, jakbyśmy byli razem. Nadskakiwała mi, próbowała się do mnie tulić, nie chciała zostawić mnie z synem ani na chwilę. Zachowywała się tak, jakbyśmy byli na randce. Znosiłem jej zaloty do czasu, gdy powiedziała przy Łukaszku, jak to fajnie byłoby znowu być rodziną. Wtedy nie wytrzymałem i kazałem się jej pakować. W odpowiedzi urządziła mi karczemną awanturę. Zaczęła zarzucać Asi pastwienie się nad Łukaszem, a mnie egoizm, groziła, że jeśli nie rozstanę się ze swoją dziewczyną, to ona drastycznie ograniczy mi kontakty z synem. Przyznam, że zaniemówiłem z wrażenia, bo w najgorszych snach nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Niestety, Mariola wcieliła swoje słowa w życie. Wspólnie ze swoimi rodzicami zaczęła utrudniać mi spotkania z dzieckiem. Zamykała przede mną drzwi, gdy przyjeżdżałem zabrać Łukaszka do siebie, wymyślała u niego dziwne choroby, niedyspozycje i jakieś nieprawdopodobne napady lęku przed kontaktem ze mną. Przysyłała swoich rodziców pod szkołę, żeby zabierali wnuka, zanim ja zdążyłem po niego przyjechać. Słyszałem płacz syna i serce pękało mi z żalu Gdy postanowiłem działać i złożyłem skargę do sądu na jej zachowanie, odpowiedziała mi pozwem o… znęcanie się psychiczne nad dzieckiem. Znalazła jakąś psycholog, która nawet bez spotkania ze mną oceniła, że Łukasz jest przeze mnie manipulowany i zastraszany. Gdy odwiedziłem tę panią, próbując jej wytłumaczyć, że za nocne moczenie się syna i jego stany lękowe odpowiadania matka, i to jej manipulacjom powinna uważnie się przyjrzeć, kobieta… wezwała policję. Dlatego ja także zacząłem wzywać funkcjonariuszy, kiedy żona nie chciała wydać mi synka. Za zamkniętym drzwiami słyszałem jego płacz i serce pękało mi z żalu. Policjanci wzruszali jedynie bezradnie ramionami. Czasami udawało im się wymusić wydanie mi dziecka, ale z reguły woleli się nie angażować. Szczęśliwie zawsze miałem po swojej stronie Asię. W tym roku mijają trzy lata mojej wojny o dziecko. Sąd niby nie przychylił się do próśb mojej byłej o ograniczenie mi praw do syna lub nawet całkowite ich pozbawienie, ale też nie wpłynął na zmianę postępowania Marioli, jakby był bezradny wobec jej kłamstw. W zamian przydzielił nam kuratora, który ma mi towarzyszyć podczas spotkań z synem. Z jednej strony, podobno ma mnie pilnować, żebym nie zrobił chłopcu krzywdy, z drugiej, daje mi gwarancję, że w ogóle dojdzie do naszego spotkania. Pani kurator widzi, jak dziecko jest nastawiane przeciwko mnie, i za każdym razem skrzętnie to odnotowuje, ale też, podobnie jak sąd, nie może zapanować nad Mariolą. Po prostu matce wolno wszystko. Nawet kłamać. Damian, 39 lat Czytaj także: „Harowałam jak wół, a 11-letni syn zastąpił mnie w domu. Nie chodził do szkoły, bo zajmował się siostrą i gotował obiady” „W domu czułam się jak w cyrku. Miałam ochotę uciec od płaczących dzieci, zamknąć się w łazience i przeczekać najgorsze” „Rodzice zajmowali się mną z obowiązku, nie z serca. Nawet mojego syna matka traktowała jak niechcianego wnuka”
zostawiłem żonę i żałuję